Sylwester 2021/2022
Pandemia nadal w pełni, 23k zakażeń dziennie, ale jakoś trzeba sobie radzić. Parę miesięcy wstecz rozpuściliśmy wici by zobaczyć kto chętny, odwiedziliśmy Inch Hideaway by obadać i zaklepać miejscówę i jakimś cudem udaje nam się to wszystko doprowadzić do końca.
Wiemy, że będzie zimno i mokro, ale przygotowania zaczynamy już dzień wcześniej. Przystrajamy salę, sprawdzamy zaplecze i nocleg, dogadujemy się z Mike’iem który opiekuje się miejscem pod nieobecność właścicieli.
O 6tej w wieczór sylwestrowy już jesteśmy na miejscu. Powoli zjeżdża się reszta ekipy i zaczynamy świętowanie. Zaczynamy od steków i pizzy z pieca – pychota, ale człowiek nażera się tak, że już ciężko coś więcej wcisnąć, a stół od dobroci się ugina. Na dworze wietrznie coraz bardziej i co nam się uda dogrzać naszą oborę, to po chwili już ucieka. Tak więc ruszamy w tany i zabawy z najmłodszymi. Pozwala nam to spalić trochę kalorii i rozgrzać się.
Czas szybko umyka i już po chwili jest północ. Wychodzimy na dwór, strzelamy szampanami, ale szybko uciekamy do wnętrza bo jednak tam cieplej. Impreza na spokojnie toczy się dalej, siedzimy sobie i gadamy i wszystko jest takie przyjemne..
Koło 2:30 Justyna i Wiola zbierają się w drogę by spać w pieleszach domowych, a reszta niedługo później rozchodzi się do swoich łóżek w jurcie i busie. Dzieci śpią, my z Olkiem kończymy flaszkę i gadamy i ostatecznie o 5tej zapadamy w sen w bujającym się autobusie.
Super, że się udało.