Belfast 2019

Długi weekend w związku ze świętem Patryka, pozwolił nam na kolejny wyjazd. Celem stał się Belfast, z dwóch powodów: po pierwsze nie mieliśmy ochoty na ponowne świętowanie w Midleton/Cork/Dublin, a po drugie,  z okazji moich urodzin dostałem karnet na ‘indoor skydiving’ w Vertigo, które mieści się tylko w tym mieście.

W podróż wyruszamy po śniadaniu i z małymi przystankami na miejsce dojeżdżamy koło 16. Przelot fajny – mógłbym spokojnie skoczyć, ale nadal widać, że Irlandia, nawet ta Północna, to maleństwo. Sam tunel miał średnicę może 2.5m więc łatwo sobie wyobrazić jak w nim wyglądałem :).

Ranem wstajemy i mimo, że pogoda trochę deszczowa, ruszamy na spacer po mieście. Poranne pustki więc fajnie się idzie. Pogoda stopniowo się poprawia do tego stopnia, że stajemy i obserwujemy paradę, czego zupełnie nie planowaliśmy.

Wieczorem nachodzi nas ochota na ‘chińczyka’ a konkretniej na pierożki. Ruszamy za wskazaniem nawigacji w kierunku może istniejącej knajpki ‘happy dumplings’. Tymczasem trafiamy w sam środek dzielnicy cudów z mnóstwem młodzieży na ulicach i równą liczbą policji w opancerzonych wozach. Staramy się nie zatrzymywać i robimy odwrót do naszego hotelu.

Następny poranek znowu spokojny. Wyskakujemy na basen i po chwili pada prąd w całym hotelu. Chwilę odczekujemy, ale ostatecznie ubieramy się w egipskich ciemnościach przebieralni. Ruszamy w drogę powrotną – koniec weekendu