Category: My

Londyn i okolice

Wykorzystujemy gościnność rodziny i na długi weekend marcowy (St. Paddy’s day i jeszcze jedne Bank Holiday) wybieramy się do Londynu. Środowy lot mamy dość wcześnie więc już przed 12tą jesteśmy w Londynie. Odbiór auta, zakupy, jedzenie w Taco Bell i już jesteśmy przy Warner Bros. Studios by zwiedzić wystawę Harrego Pottera. Z nieba leje, ale na szczęście większość wycieczki jest

Czytaj dalej

Sylwester 2021/2022

Pandemia nadal w pełni, 23k zakażeń dziennie, ale jakoś trzeba sobie radzić. Parę miesięcy wstecz rozpuściliśmy wici by zobaczyć kto chętny, odwiedziliśmy Inch Hideaway by obadać i zaklepać miejscówę i jakimś cudem udaje nam się to wszystko doprowadzić do końca. Wiemy, że będzie zimno i mokro, ale przygotowania zaczynamy już dzień wcześniej. Przystrajamy salę, sprawdzamy zaplecze i nocleg, dogadujemy się

Czytaj dalej

Wizyta Przemków

Jak zawsze strasznie miło nam gościć. Tym razem do Irlandii, nie pierwszy raz, zawitał brat Justyny z rodzinką. Nie tak dawno mieliśmy okazję pobyć ze sobą 2 tygodnie, więc nadal świeże wspomnienia. Przed przyjazdem mamy już rozpisane miejsca i rzeczy do zrobienia. W miarę możliwości zarezerwowane co się da więc egzekwujemy Plaża w Youghal – super spacer po drewnianym molo

Czytaj dalej

Pizza w Inch Hideaway

Kończąc sezon letni w Irlandii, udaje nam się jeszcze zebrać ekipę na wypad do pobliskiego Inch Hideaway. Dwa cele – by każdy mógł obadać gdzie planowany jest sylwester, bo tu właśnie będziemy się kręcić w tę noc, oraz, by nażreć się pizzy w doborowym towarzystwie. Zaczynamy o 3ciej w niedzielę. Nie za późno bo następny dzień zwykły pracowy. Wszyscy, z

Czytaj dalej

Connemara w weekend

Na liście miejsc/rzeczy których jeszcze w Irlandii nie widzieliśmy/zrobiliśmy, znajduje się Connemara. A że pogoda na weekend zapowiada się zacna, w czwartek dogrywamy plany by w piątek zaraz po (albo w trakcie) wyruszyć. W końcu do samego Galway to już ponad 3g jazdy. Droga mija bez większych rewelacji. Dojeżdżamy do Pati i Macia i tam, jak zawsze mile ugoszczeni, spędzamy

Czytaj dalej

Mannix Point

Lockdowny, pogoda, itp, nie pozwoliły nam zacząć sezonu kempingowego wcześniej. Jednak z czerwcem, ze słowami Olka na ustach “choćby skały srały”, wyruszyliśmy w piątek na kraniec Ring of Kerry, tuż obok Cahersiveen – Mannix Point. Prognoza tym razem się sprawdziła – dojeżdżając, wycieraczki trzeba było włączyć. Tym razem mieliśmy wielki komfort przyjazdu ‘na gotowe’. Oprócz swoich szacownych postaci, napitków, drewna

Czytaj dalej

Ghost Ship

Korzystając z uwolnienia Irlandii, Justyna odnajduje propozycję wycieczki z Ballycotton, łodzią do Ghost Ship. Statek który wyrzuciło w 2018, na dobre osiadł na skałach tuż za Ballycotton Cliff Walk. Jesteśmy w miarę punktualnie na nabrzeżu, wita nas skipper i przewodnik (Derry, który oprowadzał nas też po Ballycotton Island Lighthouse), a do nas dołączają WiOlki. Pogoda, mimo że grudzień i dość

Czytaj dalej

Mountshannon 2020 – zamknięcie sezonu

Rezerwacja miejsca w naszym ulubionym miejscu w czasie pandemii oznaczało wiele wytrwałości ze strony Wioli. Jednak się udało i tak porankiem 12go września, 5 rodzin (no prawie) było już w drodze. Tuż po 13tej miejsce zostało wybrane i namioty postawione. Ponownie na brzegu jeziora (co okazało się niezgodne z nowymi zasadami) choć wiatr nie ustawał. Chwilę później rozpalony grill przygotowywał

Czytaj dalej

Inch w Kerry na dziko

Ach co to był za camping! Tym razem wciągnęliśmy naszych starych towarzyszy podróży na Kubę (Familię Kumięgów) i nowo poznanych znajomych (Familię Łagockich) w przygodę z campingiem.Oczywiście nie zabrakło naszych wspaniałych przyjaciół Wioli i Olka, bez których wyprawa nie doszłaby do skutku! Zaczęliśmy planować szybko bo z końcem czerwca na pierwszy weekend sierpnia, a miejsc na campingach już było brak.

Czytaj dalej

Mountshannon na dziko

Na weekend sierpniowy wymyśliliśmy sobie super wyprawę w większej grupie znajomych pod namioty. Jako że duża grupa, celowaliśmy w miejsca oficjalne. A że pandemia, wszystko porezerwowane tak, że nie ma szans się wcisnąć. Tak więc ambitnie naszą rodziną wyruszyliśmy w poszukiwaniu dzikiego miejsca gdzie można by się rozbić. Preferujemy słodkowodne akweny więc kierunek na Lough Derg. Justyna wyczaiła parę możliwych

Czytaj dalej