Mazury 2014

Tegoroczne wakacje wypoczynkowe były na Mazurach. Moje pierwsze spotkanie z tą częścią Polski, ale chyba ostatnie. Jestem istotą lądową, więc jak dla mnie niezbyt dużo do robienia. Oczywiście spokój, cisza i obcowanie z przyrodą.
Wybraliśmy Kal głównie, dlatego, że według Wacka na północ jest znacznie czyściej i spokojniej, tu miał racje. Malutka wioseczka, która głównie żyje z turystyki, spokojna miejscowość, w której rzeczywiście można odpocząć, ale jednocześnie niedaleko Węgorzewa (3km).

Zatrzymaliśmy się w domku rybaka, (który jak najbardziej polecamy; właściciel intensywny, ale nieszkodliwy). Niestety jak to w sierpniu bywa pogoda była bardziej jesienna aniżeli letnia i tylko jednego dnia mogliśmy się nacieszyć prawdziwym słońcem.
Podczas tygodniowego pobytu udało nam się:

  1. Zwiedzić Mamerki – fajne miejsce, szkoda tylko, że tak zaniedbane
  2. Twierdzę Boyen – rzeczywiście robi niesamowite wrażenie rozmiar tego miejsca. Co najbardziej nas zszokowało był fakt, że historyczne budynki się walą, potrzebują renowacji a tuż obok sfinansowany zostaję od postaw jakiś kolejny budynek, który pewnie będzie restauracją – totalna paranoja!
  3. Chłopaki wypłynęli w męski rejs, a kobiety wiernie czekały z krupnikiem 🙂
    Wstawka Wacka: Północ Mazur faktycznie jeszcze nadal czysta. Nawet na dziko zero śmieci na lądzie i w wodzie (no, poza kupą na kupie). Co do żeglarzy to strasznie dużo ‘fachowców’ – sprzęt z pierwszej półki, spinają się jakby nie wiadomo przy jakich wiatrach pływali, do keji tylko na silniku.. No i picie na wodzie – mnie inaczej uczono. Fajnie było sobie przypomnieć jak się sznurki ciągnie po chyba 10latach przerwy.
  4. Wyprawa na oglądanie żubrów należała do nieudanych, widzianych żubrów 0, ukąszonych niemowlaków 1, zebranych grzybów 12. Ostrzegamy wszystkich, że żubry można tylko oglądać w godz. 9-11, 16-18. Ale nie byliśmy jedynymi, którzy pocałowali klamkę 🙂
  5. Maks pojeździł na obiecanym kucyku – grubej Biśce
  6. Wacek dostał upragnione wiejskie mleko, prosto od krowy
  7. A ja pierwszy raz płynęłam: kajakiem, łódką oraz rowerkiem wodnym po jeziorze. A to wszystko za sprawą mojego wspaniałego wodnego męża
  8. Sromotnie przegraliśmy z rodzicami w kanastę
  9. Piliśmy zdrowie Ali i Grześka, weselna wódką

Z moich obserwacji wynika, że na Mazury wybierzemy się nieprędko. Choć jest to spokojne miejsce, zdecydowanie skierowane do stworzeń wodnych, które czują się w żywiole. Aczkolwiek znalazło się parę perełek: studnia z żurawiem, z której w dalszym ciągu korzystano czy widok kilkugodzinnego źrebaka.

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *