Irlandia Północna

Dzieci w Polsce, więc my po raz drugi w tym roku mamy szanse pobyć tylko ze sobą. Ogólnie czas w pracy, ale weekend zaplanowany na dłuższą podróż na Północ Irlandii.

Droga niby długa, ale bez stękania i ciągłej potrzeby zabawiania tylnych siedzeń, mija niemal błyskawicznie. Nasze lokum znajdujemy bez problemu i ruszamy się przejść uliczkami Portstewart. Miasteczko zdaje się być typowo turystyczne. W sumie pierwszy raz takie w Irlandii widzimy. Wszędzie pełno ‘holiday village’ i faktycznie turystów też dużo. O dziwo, nietypowo, w miasteczku prawie nie ma widocznych pubów. Za to, wszędzie pełno kawiarni.

Następne dwa dni spędzamy zjeżdżając okolice tam i z powrotem. Na naszej trasie znalazła się m.in.:

  • Destylarnia Bushmillsa – chowa się przed Jamesonem w Midleton
  • Grobla Olbrzyma – naprawdę robi wrażenie. Widać, że zainwestowano tu kupę kasy by podtrzymać ruch turystyczny
  • Carrick-a-Rede – most wiszący który jest urokliwie usytuowany. Miejsce idealne by porobić sobie fotki, ale w sumie nic więcej tam nie ma
  • Zamek Dunluce – jakoś nie trafiliśmy w godziny zwiedzania, więc w sumie z zewnątrz tylko pooglądaliśmy, ale i tak wystarczyło by wchłonąć widoki

Trochę czasu na plaży, tu kawka, tam ciasteczko.. Miło tak.

Co do turystów jeszcze to z obserwacji widać, że dla młodzieży jest mało atrakcji. Nad wodą brak szkółek sportów wodnych, mało jakichś innych miejsc by zużyć energię. Widać za to, że dzieci błąkają się bez celu lub podkopują piłkę na zieleńcach. Wszystko to nadrabiają miejsca do ‘wydawania pieniędzy’ – wszelkiej maści ‘Entertainment Centre’.

Warto było pojechać i pooglądać i na pewno można by tu wrócić. Wakacyjnie – nigdy.