Lakeside Holiday Park (Mountshannon)

Otwarcie lata odbyło się na campingu w Mountshannon, tym razem obecni byli Nawroccy, Bocheńscy no i my. Okazja była podwójna bo mogliśmy wreszcie przetestować nasz nowy namiot olbrzym. I rzeczywiście namiot okazał się wielki i mimo opisu pojemności dla 6 osób, spokojnie weszło by tam 15 🙂

Ruszyliśmy w piątek po południu żeby mieć wystarczająco czasu na rozłożenie olbrzyma po raz pierwszy. Pomimo obaw o miejsce nad wodą, o dziwo udało nam się rozbić namiot w tym samym miejscu co rok wcześniej. Wacek stanął na wysokości zadania i namiot był gotowy do zamieszkania w 45 minut. Po chwili przybyli państwo Bocheńscy z drewnem więc można było przejść do przygotowania kolacji. Chwilkę później pojawili się państwo Nawroccy i już byliśmy w komplecie.

Jak to zwykle bywa mieliśmy nadzieje, że dzieciaki pójdą zmęczone spać ale niestety nie dały za wygraną i dopiero przed 23 padły plackiem. W tym czasie Wacek z Olkiem, próbowali skoków do wody, w ramach braterstwa Klubu Pijaka 😛  i jak to zwykle bywa przy ognisku zostały same kobiety, narzekające na swoich rycerze poległych w boju.

Poranek był leniwy i upłynął na szaleństwie dzieciaków będących nad jeziorem, próbowaniem wmuszenia w nich śniadania oraz mężczyzn pałaszujących pasztet z niedźwiedzia. W czasie kiedy kobiety pojechały po prowiant na obiad, płeć męska wypożyczyła łódź i popłynęła z dzieciakami w rejs. Jeszcze tylko obiad i nagle wszyscy padli na koce, by uciąć sobie zbawienna drzemkę.

Niestety państwo Bocheńscy i Nawroccy postanowili wrócić więc rozpoczęli akcję pakowania bambetli, a my zdecydowaliśmy się popłynąć na Holy Island, której nie udało nam się odwiedzić w zeszłym roku z powodu pogody. W połowie drogi zrobiło mi się żal Wacka, który był naszym motorem napędowym i zdecydowałam, ze wracamy i pójdziemy do Aistear Park, w którym można było pohasać z dzieciakami w labiryncie.

Wieczorem przy ognisku dopiliśmy nalewkę wiśniową na orzechu włoskim i zmęczeni poszliśmy spać, by następnego ranka zwinąć olbrzyma i ruszyć w drogę powrotną do domu.

Dziękujemy szczególnie Bocheńskim i Nawrockim, za świetne towarzystwo bez którego ‘rozpoczęcie lata’ nie było by takie samo.