Mountshannon 2020 – zamknięcie sezonu
Rezerwacja miejsca w naszym ulubionym miejscu w czasie pandemii oznaczało wiele wytrwałości ze strony Wioli. Jednak się udało i tak porankiem 12go września, 5 rodzin (no prawie) było już w drodze. Tuż po 13tej miejsce zostało wybrane i namioty postawione. Ponownie na brzegu jeziora (co okazało się niezgodne z nowymi zasadami) choć wiatr nie ustawał.
Chwilę później rozpalony grill przygotowywał obiadek, a większość raczyła się różniastymi nalewkami i likierami domowej roboty. A było z czego wybierać: jeżynówka, czarno-porzeczkówka, krówka, toffi, lub też konkretniejsza whisky czy po prostu piwko..
Psy biegały wesoło w koło, dzieci również. Część ekipy zdecydowała się nawet na kąpiel, z Lilą która reprezentowała młokosy. Gdy nastał zmrok, odwiedziliśmy domek Baba Jagi i trochę postraszyliśmy najmłodszych.
Noc wydłużała się prawie w nieskończoność i niejeden spacer udało się zaliczyć. I znów udało się zdobyć jelenia!
Poranek był powolny, jednak wszyscy na tyle mobilni, że wtopy nie było. Godzina 12ta i znów w drogę. Trzeba tu znów wrócić.