Pizza w Inch Hideaway

Kończąc sezon letni w Irlandii, udaje nam się jeszcze zebrać ekipę na wypad do pobliskiego Inch Hideaway. Dwa cele – by każdy mógł obadać gdzie planowany jest sylwester, bo tu właśnie będziemy się kręcić w tę noc, oraz, by nażreć się pizzy w doborowym towarzystwie.

Zaczynamy o 3ciej w niedzielę. Nie za późno bo następny dzień zwykły pracowy. Wszyscy, z drobnymi wyjątkami, pojawiają się o czasie. Gospodarze już rozpalili dla nas piec, więc pozostaje nam poturlać kulki, rozłożyć dodatki i otworzyć trunki. Już po chwili pierwsze pizze trafiają do pieca. Jest to proces niemal błyskawiczny, więc system niemal taśmowy tworzymy.

Jemy, pijemy, gadamy. Chyba w sumie z 18pizz zostaje zrobionych. Do tego koledzy jeszcze podejmują się szybkiego skoku do sklepu po mięso i między pizzami zjadam też wyborowe steki. Palce lizać, brzuchy rosną.

Dzieciaki też mają zabawę bo i bilard i piłkarzyki i ping-pong, i też trampolina, huśtawka, itp. Biegają jak szaleni w kółko. Nawet nas wciągają w jakieś freesby.

Nie trzeba nam dużo. Parę godzin jedzenia, picia i towarzystwa. Zbieramy się do domu.